Mierność…

W ostatnich dniach miałem okazję uczestniczyć w rekolekcjach wielkopostnych prowadzonych przez Ks. Macieja Sarbinowskiego, człowieka z wielką charyzmą, który może być nie tylko przewodnikiem w wierze, ale również wie wiele o życiu (może właśnie dlatego może być przewodnikiem…). Wspominam o tym, gdyż jednym z tematów, który powraca mi w głowie po spotkaniach rekolekcyjnych jest hasło mierność.

Odnoszę je do zagadnień, którymi na co dzień się zajmuję i niestety mam dziwne wrażenie, że mierność w naszym kraju dominuje w zbyt wielu obszarach. Ma to również swoje konsekwencje w życiu zawodowym.

Geneza zjawiska mierności jest zapewne bardzo złożona. Za komuny, większość była mierna, bo lepsi nie odczuwali tego w zarobkach, w możliwościach rozwoju, powszechnym szacunku itd. Mamy ponad 20 lat wolnej Polski, a zjawisko to mimo przemian nadal dominuje. Mimo, że dzisiaj najlepsi mają szansę osiągnąć o wiele więcej, można rzec, nie mają ograniczeń, mierność jest wszechobecna.

Zacznijmy od szkoły – poziom podstawówki i gimnazjum – wciąż jest tak, że najlepsi uczniowie są powszechnie nazywani kujonami, a szkolne cwaniaczki im dokuczają. Najgorsze jest to, że jest na to społeczne przyzwolenie.

Im wyżej idziemy w edukacji tylko pozornie jest lepiej. W tzw. dobrym ogólniaku, gdzie trafili najlepsi już raczej rzadko ktoś się z nich nabija, przynajmniej wewnątrz szkoły. Reszta młodzieży raczej ich omija. A jak przypadkiem w słabym ogólniaku znajdzie się ktoś dobry, biada mu – mierna większość uprzykrzy mu życie.

Efekt jest taki, że różnice pomiędzy dobrymi i złymi szkołami są coraz większe, a wiele osób ma problemy mentalne.

Na studiach ceni się najlepszych, ale tylko na dobrych uczelniach. Większość trwa w mierności, a polskie szkolnictwo wyższe namiętnie produkuje bezrobotnych.

Konkluzja jest nieciekawa, a efekty są takie, że ludzie, którzy w tzw. dojrzałym społeczeństwie powinni cieszyć się szacunkiem u nas są wrogami społecznymi – w uproszczeniu myślę tu o ludziach, którzy ciężką pracą doszli do czegoś.

Jak to zmienić? Nie ma jednej recepty, ale każdy z nas ma wpływ na siebie.

Nie wszystko w biznesie Ci wychodzi? Dlaczego? Zastanów się czy nie jesteś miernym managerem, pracodawcą?

Nie masz stabilizacji zawodowej? Dlaczego? Może jesteś miernym pracownikiem?

Zakładam dwie podstawowe reakcje na moje słowa.

Pierwsza – Jesteś oburzony tym co napisałem? Twoje prawo, ale pamiętaj wybór należy do Ciebie. Winisz innych za swoją sytuację? Na nich nie masz wpływu, bądź masz bardzo niewielki. Największy wpływ masz na siebie. Chcesz coś zmienić, zmień siebie.

Druga – może nie ze wszystkim się zgadzasz, ale nie jesteś oburzony, pozytywne myślenie, zaangażowanie, a może nawet sukces nie są Ci obce. Bardzo dobrze, bądź konsekwentny i staraj się wpływać swoją postawą na innych. Dlaczego?

Pozytywne postawy wzbudzają rozwój zawodowy, osobisty, duchowy (kolejność można odwrócić), a szczęście jest na przeciwnym biegunie niż mierność.

Pamiętaj o haśle przewodnim – Chcesz coś zmienić, zacznij od siebie.

 

O autorze:
Tomasz Nalewajko

Cześć, jestem Tomek. Jestem człowiekiem, którego głównym zainteresowaniem jest… inny człowiek. Patrzę, słucham, obserwuję. Ten blog to moje ciekawsze (lub mniej) wnioski o nas samych. Przyjemnego czytania!
Powrót

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.