W piątek dowiedziałem się, że poniosłem porażkę w konkurencji o rekrutację COO. W finałowej trójce były same “grube ryby”, jednak dla efektu to nic nie zmienia. Co zrobię dalej? – to zależy ode mnie.
Są dwie główne drogi.
- Poszukam przyczyn porażki, zbiorę informację, przeanalizuję, wyciągnę wnioski. Popracuję nad sobą, coś zmienię, coś udoskonalę. Nie wiem jeszcze co, bo póki co, to wiem, że poniosłem porażkę.
- Uznam, że bycie w „trójce grubych ryb” to jest sukces. Przecież mieli dużą ilość chętnych firm, headhunterów. Było grubo, mam kolejne potwierdzenie, że się liczę na rynku. Jestem partnerem dla poważnych firm i równorzędnym graczem dla tych co wygrali.
Pierwsza droga wymaga ode mnie dodatkowej pracy. Jaki da efekt? Nie wiem, może coś zyskam
Druga droga może bardzo poprawić moje samopoczucie. Docenię siebie, przecież na to zasługuję.
Wybrałem już pierwszą drogę.
Piszę o tym, bo porażki dotykają nas wszystkich. Nie unikniemy ich, a to od nas zależy co z nimi zrobimy. W rekrutacji C-level interesują mnie zarówno sukcesy, jak i porażki kandydatów / ek. Interesuje mnie jak zdobywają swoje kompetencje, co dają im sukcesy, a co porażki. Jak je analizują, co zmieniają w kolejnych działaniach.
Jesteśmy dość oryginalnym narodem. Czcimy przede wszystkim wielkie porażki, przegraliśmy większość powstań. Możemy rozpisywać się o tym jak pięknie przegrywamy np. na Igrzyskach Olimpijskich. Porażki trzeba akceptować, nie udawać, że ich nie ma. Czcić porażki, to często krok za daleko.
Co robisz, żeby porażka miała dla Ciebie wartość dodaną?
_____________
Czytaj też:
Czy zatrudnić osobę, którą kiedyś zwolniłem?
W rekrutacji oferta ma kontrofertę
Oferta pracy od byłego pracodawcy
Dlaczego nowi zarabiają więcej?
Dlaczego rekrutacja to handel?