Ty decydujesz czy używasz czerwonej lampki.

Gdy w rozmowie u potencjalnego pracodawcy usłyszysz o tym i kolejnym i jeszcze kolejnym złym pracowniku, to czy zapali się u Ciebie lampka alarmowa? Zdecydowanie POWINNA.

Zapewne wiele osób, które przeżyły taką historię nie zdecydowało się na podjęcie pracy w firmie, gdzie źle mówi się o pracownikach.

➡️ Niedawno napisałem o tym, że złe historie o pracodawcach powtarzające się intensywnie w opowieściach kandydata mogą zapalić u rekrutera czerwoną lampkę. Jedna osoba w komentarzu do tamtego posta napisała “dlaczego to nie działa w dwie strony…?”

Wyjaśniam, że zasada „czerwonej czy ostrzegawczej lampki” działa w dwie strony. Piszę o tym, żeby zwrócić uwagę na to, że rozmowa rekrutacyjna to dwustronna komunikacja, a słowa w komunikacji mają kluczowe znaczenie.

Odnotowałem w niektórych komentarzach pod postem, o którym wspominam, że to nieprofesjonalne zwracanie uwagi na takie historie w rekrutacjach, że powinna być merytoryczna ocena.

Pełna zgoda co do merytorycznej oceny. Dobry rekruter to dobry obserwator, widzi to co pojawia się z drugiej strony i wykazuje się dociekliwością pytając dalej.

➡️ Moi rozmówcy mogą mówić, pytać, a słowa mają znaczenie. Moje słowa też. To tylko wskazówka, którą można wykorzystać w procesie rekrutacyjnym. Mogą to zrobić zarówno pracodawcy jak i kandydaci / kandydatki.

A czy Ty znasz przykłady utraty przez firmę kandydatów, a może pracowników wskutek tego, że o tych z przeszłości źle mówiono?

 

____________

 

Czytaj też:

Rekrutacja to sport zespołowy

Czy zatrudnić osobę, którą kiedyś zwolniłem?

W rekrutacji oferta ma kontrofertę

Oferta pracy od byłego pracodawcy

Dlaczego nowi zarabiają więcej?

Niech wygra najlepszy

Dlaczego rekrutacja to handel?

 

 

 

O autorze:
Tomasz Nalewajko

profil zawodowy na LinkedIn

Jako Headhunter od lat pozyskuję kadrę managerską i specjalistów. Jako wspieram klientów w tworzeniu i wdrażaniu rozwiązań, które skutecznie rozwijają ich biznes, z uwzględnieniem pracowników jako kluczowego zasobu firmy. Pracowników uważam za pierwszych i najważniejszych klientów firmy. Jeśli oni Cię „kupują” to jest to pierwszy krok do sukcesu biznesowego.