Czy jestem dość dobra?

Moim klientom rekomenduję osoby, które są “dość dobre” na obsadzane stanowisko. Hiring manager składa ofertę zatrudnienia wybranej osobie, którą uznaje za “dość dobrą”, żeby podjąć daną pracę. Pracę zdobywa osoba, która uznaje, że jest “dość dobra”, żeby się o nią ubiegać.

Ta gra słów to pewne uproszczenie, ale tak to działa.

Rekrutacja prowadzona przez headhuntera to sytuacja, w której oceny wyrażone z trzech różnych stron powinny się zgadzać w zakresie “dość dobra”.

Ktoś może uznać to za minimalizm. Odpowiem, że to także uproszczenie.

Oczywiście w procesie rekrutacji wybieramy najlepszych z dość dobrych. Dla mnie oznacza, to że np. wybieramy najbardziej dopasowanych, ewentualnie osoby z największym potencjałem rozwoju.

Jednak szanse na to, że szczęśliwy finał wydarzy się bez Twojego dość dobra / dość dobry są minimalne.

Kto czytał biografię Michelle Obamy „Becoming”, ten wie jak często ta niesamowita kobieta zadawała sobie pytanie “Czy jestem dość dobra?”To element poszukiwania swojej drogi, rozwoju.

Wpis ilustruję zdjęciem z konwencji wyborczej Kamali Harris.

Michelle Obama miała tam wystąpienie, którym porwała tłumy. Oglądałem je, mnie też porwała.

Jeden z komentatorów napisał Michelle Obama Just Reminded America of Her Power.

 

Jak dojść do miejsca, w którym uznajesz “jestem dość dobra / dobry”?

____________

 

 

O autorze:
Tomasz Nalewajko

profil zawodowy na LinkedIn

Jako Headhunter od lat pozyskuję kadrę managerską i specjalistów. Jako wspieram klientów w tworzeniu i wdrażaniu rozwiązań, które skutecznie rozwijają ich biznes, z uwzględnieniem pracowników jako kluczowego zasobu firmy. Pracowników uważam za pierwszych i najważniejszych klientów firmy. Jeśli oni Cię „kupują” to jest to pierwszy krok do sukcesu biznesowego.

W poszukiwaniu porównania …

Taka sytuacja – “Tomek, Pan Karol nam się podoba, ale chcemy się spotkać jeszcze z innymi kandydatami”

Dlaczego? Bo zatrudniający chce mieć porównanie.

Czy na pewno nie ma go z kim porównać? Możliwe, że Pan Karol podejmie pracę jako doświadczony specjalista w firmie, gdzie na tej pozycji pracuje już ok. 20 osób. Może warto porównać go z tymi co u nas pracują, wiemy kto się sprawdza, może nawet wiemy dlaczego.

 

Skąd więc skłonność do takiego podejścia, jak wyżej opisane?

Wolność wyboru jest podstawą w naszych czasach, a ja przedstawiam jednego kandydata i mieszam, bo nie daję wyboru. Zaraz, zaraz … przecież daję. Wybór jest 0/1 – biorę albo nie biorę.

Takie przypadki nie są rzadkością. Mamy rynek pracownika i brakuje dobrych specjalistów, którzy są gotowi podjąć pracę za wynagrodzeniem na rozsądnym poziomie. To powoduje sytuacje, kiedy bywa trudno dostarczyć jednocześnie kilka osób o podobnych wysokich kwalifikacjach. Jeśli poczekamy na kolejne osoby, to ta, która jest aktualnie do zatrudnienia może być już niedostępna

Czasami jestem radykałem i dla mnie priorytetem jest szanowanie swojego czasu. Mogę na szybko stworzyć tło dla Pana Karola, ale po co? Nie poszanuję czasu pracodawcy, Pana Karola, jeszcze jakiś 2 kandydatów, no i wreszcie swojego czasu nie poszanuję. To nie jest moje podejście.

Jak mam w danej chwili jedną dobrą osobę to tylko ją rekomenduję, jak mam cztery osoby to wysyłam wszystkie.

Większość procesów, które prowadzę ma swój harmonogram, etapy, dodatkowe interakcje, zadania oraz finalnie grupę kandydatów i kandydatek, z której będziemy wybierać.

Bywa jednak tak, że potrzebujemy kogoś, kto ma bardzo rzadkie kwalifikacje i do wzięcia są pojedyncze osoby na rynku. Bywa też tak, że rekrutuję specjalistów, których może jest sporo, ale są w dużym niedoborze i pracodawca z przyjemnością zatrudni niemalże każdą dobrą osobę. Mimo wszystko takie komunikaty jak ten dziś przytoczony, to stały punkt programu w życiu headhuntera.

A czy Ty kiedyś straciłeś/aś okazję zatrudnienia dobrej osoby, czekając na innych kandydatów?

 

____________

 

Czytaj też:

Rekrutacja to sport zespołowy

Czy zatrudnić osobę, którą kiedyś zwolniłem?

W rekrutacji oferta ma kontrofertę

Oferta pracy od byłego pracodawcy

Dlaczego nowi zarabiają więcej?

Niech wygra najlepszy

Dlaczego rekrutacja to handel?

 

O autorze:
Tomasz Nalewajko

profil zawodowy na LinkedIn

Jako Headhunter od lat pozyskuję kadrę managerską i specjalistów. Jako wspieram klientów w tworzeniu i wdrażaniu rozwiązań, które skutecznie rozwijają ich biznes, z uwzględnieniem pracowników jako kluczowego zasobu firmy. Pracowników uważam za pierwszych i najważniejszych klientów firmy. Jeśli oni Cię „kupują” to jest to pierwszy krok do sukcesu biznesowego.

Kandydat nieidealny – zatrudniasz?

Kandydat Nieidealny – Czy zatrudniasz? Kiedy jest nieidealny? Niedopasowany, a może nie w pełni zdrowy?

Kiedy uznajesz, że dopasowanie kandydata do profilu jest ok? Ile %, w ilu kompetencjach? Assesment, analiza itd.

Kogo wykluczasz z udziału w rekrutacji, kto sam się wyklucza?

Żyjemy w zachodniej kulturze, to kultura sukcesu, kultura wysokiej wydajności pracy. W Polsce mamy dostęp do nowoczesnej medycyny. Dziś żyją ludzie, którzy dawniej nie mieliby szans na życie. Żyją i chcą dalej żyć. Są zawody, w których zdrowie musi być super, bo np. ma to wpływ na bezpieczeństwo innych. W wielu zawodach stan zdrowia nie ma jednak większego znaczenia.

Są osoby, które chorują przewlekle. Może zaczęły chorować pracując na umowie zlecenia, może w trakcie umowy o pracę na czas określony. Zasiłek chorobowy będzie należny także po dacie zakończenia umowy. Jednak co, jeśli ktoś potrzebuje nowej pracy? Wie, że z tą chorobą będzie funkcjonować do końca swoich dni. Chce jednak normalnie żyć.

Bardzo rzadko widzę w CV przerwę w karierze związaną z podratowaniem zdrowia. Choroba to temat tabu. W Polsce miliony ludzi choruje przewlekle. Miewają bardzo trudne okresy, wielu z nich to bardzo dobrzy pracownicy. Temat jednak gdzieś znika, wysuwa się poza nawias.

 

Czy chorzy to są ludzie niewidzialni, czy tak chcemy ich widzieć rynkowo?

Zachowując się profesjonalnie w rekrutacji unikam tematów prywatnych, są też pewne ograniczenia prawne. Cześć osób jednak otwiera się sama, bo mają zaufanie, bo tego potrzebują.

 

Co możesz zrobić, żeby ograniczyć wykluczenie?

A może taki punkt widzenia – choroba to doświadczenie, które pozwala zdobyć nowe, ważne kompetencje.

 

____________

 

Czytaj też:

Rekrutacja to sport zespołowy

Czy zatrudnić osobę, którą kiedyś zwolniłem?

W rekrutacji oferta ma kontrofertę

Oferta pracy od byłego pracodawcy

Dlaczego nowi zarabiają więcej?

Niech wygra najlepszy

Dlaczego rekrutacja to handel?

 

O autorze:
Tomasz Nalewajko

profil zawodowy na LinkedIn

Jako Headhunter od lat pozyskuję kadrę managerską i specjalistów. Jako wspieram klientów w tworzeniu i wdrażaniu rozwiązań, które skutecznie rozwijają ich biznes, z uwzględnieniem pracowników jako kluczowego zasobu firmy. Pracowników uważam za pierwszych i najważniejszych klientów firmy. Jeśli oni Cię „kupują” to jest to pierwszy krok do sukcesu biznesowego.

Nie zgadzaj się na chamstwo rekrutera!

Nie zgadzaj się na chamskie zachowanie rekrutera. Masz do tego prawo, a nawet obowiązek względem siebie.

Idziesz na rozmowę po to żeby, pozyskać pracę, która da Ci pieniądze i nowe możliwości. Źle, jeśli w pakiecie dostaniesz relację zawodową, która będzie powodować u Ciebie np. syndrom poniedziałku.

➡️ Do napisania tego posta zainspirowała wczoraj Magdalena Król. Sprawdzanie odporności na stres podczas rekrutacji wywołało sporą dyskusję. Pewne zachowania, które znam głównie z relacji kandydatów szokują i uważam, że nie można ich akceptować. Wywoływanie ekstremalnego stresu na rozmowie, pytania o sytuację rodzinną, komentarze odnoszące się do wieku, wyglądu, seksizm itd. Sporo. Nie oznacza to jednak, że prowadzący rekrutacje są psychopatami (hiring managerowie to też rekruterzy). Część rynku jest patologiczna i moim zdaniem warto piętnować ich zachowania.

 

Czy nie godząc się na chamstwo rekrutera możesz coś stracić?

➡️  Tak, np. szansę na daną pracę. Możesz jednak zyskać / utrwalić szacunek do siebie. Kluczowe dla wiary we własne kompetencje, której potrzebujesz do znalezienia dobrej pracy.

➡️ Uwaga! Możesz też zyskać szacunek rekrutera, który zachował się źle. Ludzie miewają słabszy dzień, zdarzy się nieporozumienie komunikacyjne. Jeśli rekruter ma klasę i dostanie uwagę, może przeprosić a nawet podziękować. Masz dodatkowe punkty i dalej rozmawiasz. W innym przypadku nie warto.

➡️ Poniżej case, potwierdzający, że z chamskiej rozmowy może wyniknąć coś dobrego.

Moja historia z początku XXI wieku. Zarządzałem Polską Północną w firmie Gerling. Rekrutowaliśmy na pozycję Dyrektor Oddziału w Trójmieście. Miałem wybraną osobę, potrzebowałem akceptacji Dyrektora Generalnego. Ów przyjechał do Gdyni i zaczął przesłuchanie Pawła. Przesłuchanie było zdecydowane, natarczywe, z elementami chamstwa. Nie ważne kto był kandydatem, Generalny chciał go uwalić, żeby mi pokazać, że może. Paweł nie potrzebował pomocy, jednak w pewnym momencie zaczął odpowiadać na pytania tylko krótkimi TAK, NIE. Był ponad to.

Po spotkaniu Paweł podszedł do mnie i powiedział „Przepraszam, nawaliłem”. Ja odpowiedziałem „To ja bardzo przepraszam, że musiał Pan w tym uczestniczyć”. Po kilku tygodniach spotkaliśmy się na neutralnym gruncie. Przeszliśmy na ty, zaplanowaliśmy dalsze relacje. Z czasem zostaliśmy przyjaciółmi. Ta przyjaźń trwa już ponad 20 lat i bardzo ją wzajemnie cenimy. Ta rozmowa rekrutacyjna formalnie była porażką dla nas obydwu. Połączył nas jednak wzajemny szacunek i brak tolerancji dla chamstwa.

Po kilku miesiącach dalszych konfrontacji na linii Generalny – ja zakończyłem pracę w tej firmie. Tak się nie da normalnie pracować.

 

A Ty jak uważasz, czy warto nie zgodzić się na patologiczne zachowanie / pytania rekrutera?

____________

 

Czytaj też:

Rekrutacja to sport zespołowy

Czy zatrudnić osobę, którą kiedyś zwolniłem?

W rekrutacji oferta ma kontrofertę

Oferta pracy od byłego pracodawcy

Dlaczego nowi zarabiają więcej?

Niech wygra najlepszy

Dlaczego rekrutacja to handel?

 

 

O autorze:
Tomasz Nalewajko – więcej na www.tomasznalewajko.pl 

profil zawodowy na LinkedIn

Jako Headhunter od lat pozyskuję kadrę managerską i specjalistów. Jako wspieram klientów w tworzeniu i wdrażaniu rozwiązań, które skutecznie rozwijają ich biznes, z uwzględnieniem pracowników jako kluczowego zasobu firmy. Pracowników uważam za pierwszych i najważniejszych klientów firmy. Jeśli oni Cię „kupują” to jest to pierwszy krok do sukcesu biznesowego.

 

Wszyscy jesteśmy rekruterami!

“Proszę przeczytać najpierw przygotowane przeze mnie informacje o kandydacie, a w dalszej kolejności CV”

 

To moje przypomnienie kierowane zazwyczaj do hiring managera, gdy przekazuję rekomendację dobrze rokującej osoby.

Informacje przygotowane przeze mnie mogą być w różnej formie i zakresie. Zależy to od poziomu stanowiska i przeprowadzonych działań. Bywa, że jest to odrębny raport.

Moje doświadczenie – kompleksowe raporty są bardzo profesjonalne, ale nie zawsze dają pożądany skutek. To znaczy, wiele razy spotkałem się z sytuacją, że hiring manager nie przeczytał mojego raportu lub zrobił to bardzo pobieżnie.

Dlaczego?

➡️ Nie było czasu,
➡️ Najpierw przeczytano CV
➡️ Manager chce mieć własne zdanie

Przyczyn może być więcej, jednak ja nauczony takimi sytuacjami zastanawiam się, po co dzielę się swoimi spostrzeżeniami i to wszystko piszę. Kiedyś rozbudowany raport był moim standardem, dziś szukam wszelkich sposobów, żeby hiring manager skorzystał z wykonanej przeze mnie pracy.

Ważne jest to dla mnie z dwóch powodów.

  1. Wiem, dlaczego rekomenduję konkretną osobę. Bywa, że rekomendacja jest wyjściem poza schemat (czego się nie boję). Chcę przekazać moje argumenty, dlaczego warto.
  2. Kluczowa kwestia – kandydat / kandydatka rozmawiają ze mną. Omawiamy pewne tematy, czynimy ustalenia. To wszystko chcę przekazać hiring managerowi, żeby w finałowych rozmowach potencjalny pracownik czuł, że proces rekrutacyjny jest spójny. Każdy kolejny krok ma utwierdzać kandydatów w przekonaniu, że to jest ciekawa oferta i fajny pracodawca. Większość osób, które trafiają na rozmowy rekrutacyjne nigdy nie będzie pracownikami danej firmy. Wrócą na rynek i będą miały swoje wrażenia, którymi zapewne się podzielą. Warto zadbać o te wrażenia.

 

Każdy manager, który tworzy i rozwija swój zespół jest w części swojej pracy rekruterem. Za proces pozyskiwania i rozwoju swoich pracowników odpowiada ten manager, który będzie przełożonym dla nowego pracownika. Nie jakiś nieokreślony HR, rekruter, headhunter. Jeśli jest inaczej, to jest problem.

Ja i ludzie z mojej profesji mogą pomóc hiring managerowi, jednak w procesie rekrutacji mamy tylko kandydatów / kandydatki i rekruterów.

A Ty jak widzisz współpracę w procesie rekrutacji?

_____________

Czytaj też:

Rekrutacja to sport zespołowy

Czy zatrudnić osobę, którą kiedyś zwolniłem?

W rekrutacji oferta ma kontrofertę

Oferta pracy od byłego pracodawcy

Dlaczego nowi zarabiają więcej?

Niech wygra najlepszy

Dlaczego rekrutacja to handel?

Jesteś tak dobry, jak dobrych masz pracowników

Komunikacja wewnętrzna – co i dlaczego komunikować pracownikom?

Employee Advocacy – pracownik Twoim ambasadorem

 

O autorze:
Tomasz Nalewajko

profil zawodowy na LinkedIn

Jako Headhunter od lat pozyskuję kadrę managerską i specjalistów. Jako wspieram klientów w tworzeniu i wdrażaniu rozwiązań, które skutecznie rozwijają ich biznes, z uwzględnieniem pracowników jako kluczowego zasobu firmy. Pracowników uważam za pierwszych i najważniejszych klientów firmy. Jeśli oni Cię „kupują” to jest to pierwszy krok do sukcesu biznesowego.

 

Czasem potrzeba szansy

Czasem potrzebujesz nowej szansy, żeby wyrwać się z toksycznego miejsca pracy.

➡️  Dziś historia Maćka, który dostał i wykorzystał szansę u mojego klienta, w firmie produkcyjnej z Pomorza. Tam wówczas rekrutacji nie było, jednak zadzwoniłem do CEO firmy z informacją, że mam osobę, która może być dla niego cennym nabytkiem

Maciek to zaangażowany i kompetentny człowiek. Gdy kilka lat temu trafił do mnie, pracował w firmie zajmującej się produkcją domów modułowych. Realizował tam wiele zadań, w większości nie mających wiele wspólnego z pozycją, na której się zatrudnił. Pracowity, znający angielski, uczynny. Idealna osoba, którą można angażować w najróżniejsze działania związane z „potrzebą chwili”.

➡️ Maciek był wszędzie – w sprzedaży, na produkcji, na montażu. Super pracownik, którego trzeba doceniać. Jednak pracodawca go nie doceniał, raczej wrzucał więcej pracy. Taka sytuacja wywołała skumulowane zmęczenie, a dodatkowo brak wiary w samego siebie.

Trafił do mnie na krzywej opadającej, nie robił dobrego wrażenia. Dowiedział się, że pracy na stanowisku, na które aplikował nie dostanie. Na szczęście był otwarty, zdobyłem jego zaufanie. Dokonałem analizy i byłem pewien, że był u mnie bardzo wartościowy pracownik.

Później zadzwoniłem do mojego klienta z informacją, że wpadł mi w ręce ciekawy człowiek, który szuka nowej pracy. Powiedziałem wprost, że to osoba, której warto dać szansę, bo to może być diament wymagający oszlifowania.

Maciek pojechał do fabryki i dostał ofertę pracy w logistyce produkcji. Nadal tam pracuje, dziś pełni rolę zastępcy kierownika magazynu. Trafił na dobrych ludzi, którzy wykorzystali jego doświadczenie i talent. Pracodawca w niego zainwestował. Super pracownika pozyskał dzięki swojej otwartości.

Napisałem tę historię, bo czasem ludziom brakuje odwagi.

A Ty jak sądzisz, kiedy warto stworzyć komuś nową szansę zawodową?

Fot. Maciek na swoim koniu. Teraz ma wolną głowę na realizacje swoich pasji.

 

_____________

 

Czytaj też:

Rekrutacja to sport zespołowy

Czy zatrudnić osobę, którą kiedyś zwolniłem?

W rekrutacji oferta ma kontrofertę

Oferta pracy od byłego pracodawcy

Dlaczego nowi zarabiają więcej?

Niech wygra najlepszy

Dlaczego rekrutacja to handel?

 

 

 

O autorze:
Tomasz Nalewajko – więcej na www.tomasznalewajko.pl 

profil zawodowy na LinkedIn

Jako Headhunter od lat pozyskuję kadrę managerską i specjalistów. Jako wspieram klientów w tworzeniu i wdrażaniu rozwiązań, które skutecznie rozwijają ich biznes, z uwzględnieniem pracowników jako kluczowego zasobu firmy. Pracowników uważam za pierwszych i najważniejszych klientów firmy. Jeśli oni Cię „kupują” to jest to pierwszy krok do sukcesu biznesowego.

 

Rekrutacyjna okazja

– Podsyłałeś mi tego gościa z … , pamiętasz? – zapytał CEO

– Tak… pamiętam – odpowiedziałem
– To ja bym chciał się z nim spotkać
– Wysłałem go do Ciebie w październiku, minęło pół roku…
– Ale wiesz…, brak czasu i inne obowiązki nie pozwoliły na spotkanie…
– Sprawdzę …

Sprawdziłem, facet już nie jest dostępny, a poszukiwał nowej opcji naprawdę długo.

To była okazja dla tej firmy, człowiek z branży o bardzo ciekawej historii. Był dostępny, bo wskutek decyzji globalnych zredukowano go z całym teamem.

➡️ Takich sytuacji jest sporo. Ciekawych ludzi podsyłam pracodawcom z różnym skutkiem, czasem dobrym dla obydwu stron. Częściej nie, bo akurat nie potrzebują, bo nie mają czasu. Są też inne wytłumaczenia np. “Wiesz, nie chcę się mieszać bo za rekrutacje to odpowiada …”

Podsyłam kandydatki i kandydatów w ten sposób, bo to szansa dla obydwu stron, a dla mnie także źródło przychodów.

➡️ Czym się kieruję? Sytuacją na rynku

72 proc. polskich pracodawców ma trudność

w znalezieniu pracowników z odpowiednimi umiejętnościami – wynika z badania “Niedobór talentów” ManpowerGroup

Czy uważasz, że firmy powinny korzystać z takich rynkowych okazji?

Może jednak każda rekrutacja powinna być działaniem planowym, wcześniej przygotowanym.

 

 

_____________

Czytaj też:

Rekrutacja to sport zespołowy

Czy zatrudnić osobę, którą kiedyś zwolniłem?

W rekrutacji oferta ma kontrofertę

Oferta pracy od byłego pracodawcy

Dlaczego nowi zarabiają więcej?

Niech wygra najlepszy

Dlaczego rekrutacja to handel?

 

 

 

O autorze:
Tomasz Nalewajko – więcej na www.tomasznalewajko.pl 

profil zawodowy na LinkedIn

Jako Headhunter od lat pozyskuję kadrę managerską i specjalistów. Jako wspieram klientów w tworzeniu i wdrażaniu rozwiązań, które skutecznie rozwijają ich biznes, z uwzględnieniem pracowników jako kluczowego zasobu firmy. Pracowników uważam za pierwszych i najważniejszych klientów firmy. Jeśli oni Cię „kupują” to jest to pierwszy krok do sukcesu biznesowego.

 

Częsta zmiana pracy – źle czy już niekoniecznie?

W PulsHR przeczytałem artykuł pt. “Częsta zmiana pracy przestaje się źle kojarzyć” – Taki tytuł jest nadużyciem i może wprowadzać w błąd. PulsHR czyta wiele osób, więc próba udowodnienia tej tezy

Uważajcie!

To, że częsta zmiana pracy jest coraz bardziej powszechna (w artykule są przywołane statystyki) nie oznacza moim zdaniem, że to się dobrze kojarzy. Może nas mniej dziwi. Jednak gdy podejmujemy decyzję o zatrudnieniu i mamy dwie równorzędne kandydatury, to ta osoba częściej zmieniająca pracę raczej przegra w tej konkurencji.

Dlaczego?

➡️ bo rekrutacja dużo kosztuje
➡️ bo wdrożenie dużo kosztuje
➡️ bo pracownik osiąga pełną wydajność np. 1-2 latach
➡️ bo lojalność nadal ma wartość
➡️ bo …
Możecie szukać kolejnych argumentów.

Z pewnością wielu ma inne zdanie niż ja, pokazuję Wam jednak od czego zależą decyzje o zatrudnieniu.

 

Jednocześnie uważam, że:

➡️ warto zachować równowagę
➡️ u pracodawcy nie powinno być “dożywocia”
➡️ nierzadko to pracodawcy zmuszają do odejścia np. poprzez arbitralne decyzje biznesowe
➡️ praca jest tylko częścią naszego, życia (jeśli poza nią nie masz nic to współczuję)
➡️ czasem zmiana jest nam potrzebna jak tlen

 

A czy Twoim zdaniem częsta zmiana pracy przestaje się źle kojarzyć?

 

_____________

Czytaj też:

Rekrutacja to sport zespołowy

Czy zatrudnić osobę, którą kiedyś zwolniłem?

W rekrutacji oferta ma kontrofertę

Oferta pracy od byłego pracodawcy

Dlaczego nowi zarabiają więcej?

Niech wygra najlepszy

Dlaczego rekrutacja to handel?

 

 

O autorze:
Tomasz Nalewajko – więcej na www.tomasznalewajko.pl 

profil zawodowy na LinkedIn

Jako Headhunter od lat pozyskuję kadrę managerską i specjalistów. Jako wspieram klientów w tworzeniu i wdrażaniu rozwiązań, które skutecznie rozwijają ich biznes, z uwzględnieniem pracowników jako kluczowego zasobu firmy. Pracowników uważam za pierwszych i najważniejszych klientów firmy. Jeśli oni Cię „kupują” to jest to pierwszy krok do sukcesu biznesowego.

 

Niejasna nazwa stanowiska?

Finalizuję obecnie rekrutację na pozycji Finance Manager. Wymagająca funkcja w ramach międzynarodowej grupy kapitałowej, jednak nazwa stanowiska może powodować nieporozumienie.

Finance Manager sugeruje pozycję kierownika, lidera zespołu. Tak też było przez wiele lat, bo pod stanowisko podlegało kilka osób z tego obszaru. Obecnie procesy księgowe i payroll poddano outsoucingowi, a obszar wewnątrz firmy to jedna osoba. Sam Finance Manager nadzoruje procesy, podlega pod CFO z zagranicznej centrali firmy, jednocześnie to prawa ręka CEO polskiej spółki. Jednak czy osoba bez zespołu to nie jest przypadkiem Samodzielny Specjalista❓

➡️  W pozyskiwaniu kandydatek/ów przetestowałem 2 wersje nazwy.

W obydwu przypadkach treść oferty napisanej w języku angielskim była taka sama, taka sama również była oferta finansowa.

✅ Samodzielny Specjalista ds. Finansów

Dominowały zgłoszenia osób, które nie posiadały wymaganych kompetencji. Odpowiednie osoby, których doświadczenie było adekwatne nie reagowały lub otrzymywałem feedback, że nie są zainteresowane pozycją specjalisty.

✅ Finance manager

Po zmianie nazwy osoby o podobnych kompetencjach co poprzednio już  były zainteresowane, jednak zgłaszały się głównie osoby overqualified o istotnie wyższych oczekiwaniach finansowych.

 

Żadna z nazw nie jest w tym przypadku idealna. Ciekawe jest to, jak odmienne były reakcje na różne nazwy.

 

➡️  Takie nieporozumienia to całkiem częste zjawisko. Określenie pozycji bywa pochodną międzynarodowego nazewnictwa istniejącego w firmie. Często jest tak, że pozycje nazywane są ponad stan np. Regionalny Dyrektor Sprzedaży, Business Development Manager to często pojedynczy handlowcy. W innych zaś wypadkach to managerowie wieloosobowych zespołów, odpowiadający za realizację dużych budżetów.

A Wy jakie znacie pozycje, gdzie nazwa wprowadza w błąd❓

_____________

 

Czytaj też:

Rekrutacja to sport zespołowy

Czy zatrudnić osobę, którą kiedyś zwolniłem?

W rekrutacji oferta ma kontrofertę

Oferta pracy od byłego pracodawcy

Dlaczego nowi zarabiają więcej?

Niech wygra najlepszy

Dlaczego rekrutacja to handel?

 

O autorze:
Tomasz Nalewajko

profil zawodowy na LinkedIn

Jako Headhunter od lat pozyskuję kadrę managerską i specjalistów. Jako wspieram klientów w tworzeniu i wdrażaniu rozwiązań, które skutecznie rozwijają ich biznes, z uwzględnieniem pracowników jako kluczowego zasobu firmy. Pracowników uważam za pierwszych i najważniejszych klientów firmy. Jeśli oni Cię „kupują” to jest to pierwszy krok do sukcesu biznesowego.

Dobry onboarding – co oznacza?

Onboarding to finał rekrutacji. Słaby onboarding może być impulsem do poszukiwania kolejnej pracy przez nowego pracownika, bo podważa zaufanie do pracodawcy. Myślisz, że tylko u „skoczka”? Zdecydowanie NIE, a najmniejszą karą za zły onboarding jest spadek motywacji pracownika już na starcie.

➡️  Historia, która do mnie sama przyszła. Ten sam pracownik, poziom specjalisty, wysokie kompetencje – dwóch kolejnych pracodawców, dwa różne wdrożenia. Obydwie firmy to duże i znane organizacje, z wszelkimi dostępnymi narzędziami.

 

➡️  Pierwsza firma – 2 tygodnie zrekrutowanej osobie kojarzą się głównie z czekaniem na:

✅ Plan wdrożenia

✅ Komputer i telefon

✅ Dostęp do systemu

✅ Kogoś szkolącego

 

W tej firmie było wdrożenie, jednak mało intensywne, wydawało się, że bez planu. Po tych 2 tygodniach bez odpowiedzi pozostało nadal wiele pytań na podstawowe kwestie w zakresie organizacji pracy i sposobu realizacji zadań. Efekt – zniecierpliwienie pracownika i pojawienie się opcji ograniczonego zaufania. W trakcie rekrutacji wzbudzono oczekiwania, które przepadły w zderzeniu z rzeczywistością. W tym przypadku nie było poszukiwań nowej pracy, jednak spadła motywacja, a sytuacja miała wpływ na całą pracę tej osoby w firmie. Zmiana nastąpiła po niespełna dwóch latach 

 

➡️ Druga firma – ta sama osoba i zupełnie inne 2 tygodnie.

✅  Plan wdrożenia – jest 

✅ Komputer i telefon – jest

✅ Dostęp do systemu – jest

✅ Każdy dzień to bardzo duża intensywność – część teoretyczna, część praktyczna, organizacja dni w innych działach od frontu po back office.

 

Efekt – wdrożenie zrobiło wrażenie na pracowniku i rozwiało wszelkie wątpliwości, czy dobrze wybrał. Wie co robić, czuje się częścią zespołu, wie z kim można się komunikować w nietypowych sprawach. Miał wrażenie, że wszyscy mają dla niego czas i służą pomocą. Wysoka motywacja do pracy, przygotowanie do wejścia w realizowane projekty. Super, praca go porwała i sprawia mu radość.

 

Znacie takie historie? Jak planujecie dobry onboarding?

_____________

Czytaj też:

Rekrutacja to sport zespołowy

Czy zatrudnić osobę, którą kiedyś zwolniłem?

W rekrutacji oferta ma kontrofertę

Oferta pracy od byłego pracodawcy

Dlaczego nowi zarabiają więcej?

Niech wygra najlepszy

Dlaczego rekrutacja to handel?

 

 

O autorze:
Tomasz Nalewajko

profil zawodowy na LinkedIn

Jako Headhunter od lat pozyskuję kadrę managerską i specjalistów. Jako wspieram klientów w tworzeniu i wdrażaniu rozwiązań, które skutecznie rozwijają ich biznes, z uwzględnieniem pracowników jako kluczowego zasobu firmy. Pracowników uważam za pierwszych i najważniejszych klientów firmy. Jeśli oni Cię „kupują” to jest to pierwszy krok do sukcesu biznesowego.